Food Blogger Fest III

23.9.13

Poprzednie dwie edycje konferencji dla blogerów kulinarnych, Food Blogger Fest, bezczelnie mi umknęły i zawsze orientowałam się po fakcie, że coś takiego miało miejsce. Tym razem jednak się udało! I tak ostatnią sobotę spędziłam w siedzibie Agory na Czerskiej, słuchając ciekawych ludzi, degustując różne smakowitości i dowiadując się, co jeszcze fajnego mogę dla swojego bloga zrobić.



Ciekawie było zobaczyć na żywca Grzegorza Łapanowskiego i spróbować różnych jego pomysłów na modne w tym sezonie połączenia smaków (duże brawa za dystans do siebie i sponsora, przy okazji). Nie mam telewizora, więc nazwisko było mi znane z różnych newsów i medialnych opowieści oraz z książki, którą teraz pewnie odgrzebię (po zakupie przejrzałam, ale z jakichś przyczyn nie sięgnęłam po przepisy... czas naprawić ten błąd).



Lunch zaserwowany przez ekipę Grzegorza Łapanowskiego, do spółki z blogerami, którzy załapali się na warsztaty kulinarne prezentował się iście po królewsku. Ja spróbowałam pęczotta z grzybami (rewelacja! poluję od dziś na pęczak) oraz kaszanki z kozim serem i buraczkiem (też niezłe!), ale było tego znacznie więcej...


Jednak zamiast degustować inne cuda, wolałam podglądać praktyczną końcówkę warsztatów foto (na które miejscówki rozeszły się najszybciej i tu, jedyny chyba, minus dla organizatorów - po zapotrzebowaniu widać, że powinni byli zorganizować więcej grup), na której to blogerzy mogli testować robienie zdjęć przy oświetleniu studyjnym. Trochę podsłuchałam, trochę potrenowałam nawet, a potem jeszcze przemiły pan z Canona wyjaśnił mi kilka istotnych kwestii odnośnie lamp, pewnych ustawień, a nawet podpowiedział w kwestii doboru obiektywu (noszę się z myślą o zakupie kolejnego... co zrobić, foto wciąga).


Z wystąpień prelegentów, bardzo podobało mi się spotkanie z Maciejem Nowakiem, które miało być o pracy krytyka kulinarnego, a skończyło się na apelu o etyczną gastronomię (bardzo popieram i też uważam, że taki ruch, obok fair trade'u, slow food'u itd - powinien powstać). Bardzo fajne były też wizualne prezentacje: Food design Katarzyny Gliszczyńskiej oraz Prezentacja wizualna jedzenia w Japonii na podstawie słodyczy Magdaleny Tomaszewskiej-Bolałek. Natomiast warsztaty o zarabianiu na blogu były...hmm... inspirujące. Może, skoro to już taki wyrośnięty blog (piąty roczek mu stuknął w maju tego roku), czas najwyższy posłać go do kopalni? Taka idea do rozważenia...
 

Podsumowując: Food Bloger Fest III był naprawdę dobrze zorganizowaną i przeprowadzoną imprezą, za co należą się oklaski organizatorom, prelegentom i sponsorom (których udział nie ograniczył się do postawienia roll-up'ów). Było interesująco, smakowicie i momentami całkiem odkrywczo. Z niecierpliwością czekam na kolejną edycję - mam nadzieję, że i tym razem jej nie przegapię.

Zobacz także

7 komentarze

  1. ciesze się, że pęczątto smakowało ;)

    pozdrawiam
    Bartek

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bym chciała spróbować takiego pęczotta z grzybami, ciekawe czy trudne w wykonaniu... Torciki wedlowskie jak zawsze prezentują się ładnie i myślę, że mogą idealnie nadawać się na prezent z dedykacją.

    OdpowiedzUsuń
  3. No te torciki wedlowskie też do mnie przemawiają :D Szczególnie takie, jak te z indywidualną dedykacją :D Gdzie można takie kupić??

    OdpowiedzUsuń

  4. super inicjatywa, bardzo fajna sprawa takie torciki z indywidualnym napisem

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze, żałuję, że nie mogło mnie być, zobaczyć, jak to wszystko wygląda od kuchni. A taki torcik wedlowski - macie rację, fajna sprawa, chociaż u mnie i tak nie wytrzymałoby to zbyt długo... Za bardzo gu lubię...:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Bartek :) Żałuję teraz trochę, że pozostałych smakowitości nie spróbowałam.
    Ankasmaki, no właśnie pęczotto jest na mojej liście "to do!"
    a la Gosia, nie wiem czy torciki z indywidualną dedykacją są gdzieś do kupienia, ale pytałabym w Pijalniach Wedla.
    Nikola Nik, to prawda :)
    Anonimowy, może następnym razem się uda! Ja swój torcik podarowałam bliskim osobom (i chyba nie tylko ja, sądząc po napisach), ale poza torcikiem każdy dostał torbę słodyczy, więc było czym się objadać, oj było... ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mmm jakie pyszności. A torciki Wedla z dedykacją można kupić jak ann pisze, z pewnością w Pijalni Czekolady Wedla

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Flickr

Created with flickr badge.