Kwiecień jakoś nie sprzyjał kulinarnym szaleństwom. Najpierw wszystko kręciło się wokół świąt, przećwiczonych mazurków i innych ciast, sałatek, pasztetów pieczonych nie przeze mnie itd. Potem Lubego dopadł jaki wirus i poszedł na chorobowe, co dało efekt uboczny w postaci paru naprawdę rewelacyjnych obiadów. Dużo też żywiliśmy się na mieście, stąd też brak notek kwietniowych.Kwiecień był też miesiącem czekoladowych odkryć. Na początku przerobiłam pyszne...
ziti chickpeas with sausage and kale
4 tygodnie temu