i po wakacjach
27.9.09Na szczęście wspomnienia zostają na dłużej. Co tu dużo mówić, Chorwacja jest wspaniała i już teraz wiem czemu tyle osób jest w niej zakochanych. Po pierwsze i chyba najważniejsze, fantastyczna przyroda. Góry schodzące do morza to widok przepiękny, chmury przewalające się przez nie, mogłabym oglądać bez końca (ale większość dni było bezchmurne i słoneczne, więc nie było zbyt wiele okazji...). Czysta woda, w której można spędzać godziny, najlepiej z maską, by oglądać podwodne życie. Do tego piękne parki krajobrazowe - zwiedziliśmy tylko jeden z nich, Plitwickie Jeziora, ale na pewno warto tam wrócić po więcej.
Po drugie, rzecz jasna, pyszna kuchnia. Z jednej strony, świeże i wspaniałe owoce morza oraz ryby, w cenie przystępnej. Jak się łatwo domyśleć, objadaliśmy się nimi na okrągło. Ze wszystkich rzeczy jakie próbowaliśmy, najlepsza (moim zdaniem) była sałatka z ośmiornic - salata od hobotnice oraz smażone kalmary w cieście (najlepsze jadłam w Hiszpanii, ale te im nie ustępowały). Ale Chorwacja to nie tylko morskie stwory, ale też świetne mięsa, na wybrzeżu głównie z grilla. Bardzo smakowały mi też różne wariacje na temat mielonych kotllecików z mieszanego mięsa w postaci cevapci lub pljeskavicy (zawsze podawane z ajwarem). Do tego znakomite lokalne wina i wódki, prsut (suszona szynka) i paski sir (twardy, owczy ser z wyspy Pag).
Mimo, że zarzekaliśmy się, że dwa tygodnie twardo leniuchujemy na plaży, to jednak trochę też pozwiedzaliśmy. Zobaczyliśmy Dubrownik i Split i trudno byłoby mi zdecydować, które z tych miast podobało mi się bardziej... W obu wyraźnie czuje się historię, i tą najdawniejszą (cóż za ironia losu - mauzoleum cesarza Dioklecjana, zaciekłego wroga chrześcijaństwa, zostało katedrą) i tą najnowszą (po kolorze dachówek w centrum Dubrownika widać, gdzie spadły bomby w czasie nie tak odległej wojny).
Zupełnie inny charakterm ma spacer po Plitwickich Jeziorach. Warto się tam wybrać na cały dzień, by móc spokojnie, we własnym tempie wszystko obejrzeć, napawać się pięknem
A to zaledwie niewielka część Chorwacji jaką zobaczyliśmy i poznaliśmy... i na pewno jeszcze kiedyś tam wrócimy.
Mimo, że zarzekaliśmy się, że dwa tygodnie twardo leniuchujemy na plaży, to jednak trochę też pozwiedzaliśmy. Zobaczyliśmy Dubrownik i Split i trudno byłoby mi zdecydować, które z tych miast podobało mi się bardziej... W obu wyraźnie czuje się historię, i tą najdawniejszą (cóż za ironia losu - mauzoleum cesarza Dioklecjana, zaciekłego wroga chrześcijaństwa, zostało katedrą) i tą najnowszą (po kolorze dachówek w centrum Dubrownika widać, gdzie spadły bomby w czasie nie tak odległej wojny).
Zupełnie inny charakterm ma spacer po Plitwickich Jeziorach. Warto się tam wybrać na cały dzień, by móc spokojnie, we własnym tempie wszystko obejrzeć, napawać się pięknem
A to zaledwie niewielka część Chorwacji jaką zobaczyliśmy i poznaliśmy... i na pewno jeszcze kiedyś tam wrócimy.
2 komentarze
witam w klubie miłośników Bałkanów :)
OdpowiedzUsuńcałusek
a.
No ba, jakże mogłabym inaczej :)
OdpowiedzUsuń