długa droga ciasteczka z wróżbą

26.3.11

Jakiś czas temu wpadła mi w ręce książka o chińskiej kuchni w Stanach Zjednoczonych - cóż za fascynująca lektura! Długo nosiłam się z pomysłem zrecenzowania jej i oto, wreszcie nadszedł ten dzień. Dla fascynatów i antropologów jedzenia ;). Smacznego!

Napisana w lekkim stylu, książka The Fortune Cookie Chronicles autorstwa Jennifer 8 Lee, Amerykanki chińskiego pochodzenia w drugim pokoleniu, wprowadza w fascynujący świat migracji Chińczyków do Stanów Zjednoczonych. Przez pryzmat kuchni pokazuje motywy i trudy podróży (często nielegalnej) na inny kontynent, problemy asymilacji w zupełnie odmiennym środowisku, wreszcie jak jedzenie staje się platformą poznania i akceptacji (ale tylko w pewnych, ściśle ustalonych ramach).

ciasteczka z wróżbą jako element bridal shower - wieczoru panieńskiego :)
zdj. pochodzi z tej strony

Dla mnie ta książka była odkryciem zupełnie nieznanego świata, bowiem w Stanach jeszcze nie byłam. Jasne, w wielu filmach i serialach amerykańskich występuje chińszczyzna „na wynos” w charakterystycznych, trapezowatych pudełkach (o nich Lee też sporo pisze), ale dopiero teraz wiem jaką drogę przeszła, by znaleźć swoje poczesne miejsce w amerykańskiej kulturze. Słowo „chińszczyzna” z resztą doskonale oddaje ducha tej amerykańsko-chińskiej mieszanki kulinarnej, bowiem mimo tego, że pochodzenie ma chińskie, to z prawdziwą kuchnią (a właściwie kuchniami) Państwa Środka ma niewiele wspólnego. Poczynając od chińskich ciasteczek z wróżbą, które okazały się być japońskimi ciasteczkami*, kończąc na potrawach, o których w Chinach nikt nie słyszał**. Symbolem tego kompromisu może być sos sojowy, który na rynek amerykański produkują ogromne, rodzime koncerny i… nie ma w nim śladu soi. Prawdziwe chińskie potrawy Amerykanom en masse tak naprawdę nie są znane i gdyby przeciętnemu obywatelowi Stanów dać do spróbowania danie rodem z Kantonu czy Syczuanu, odsunął by talerz z obrzydzeniem***

Książka Jeniffer 8 Lee nie jest doskonała - ma sporo powtórzeń, dłużyzn i niepotrzebnych dygresji (czasem jest to cały rozdział od czapy ;)), ale niewątpliwie nie da się przejść obok niej obojętnie. Obowiązkowa lektura dla tych, którzy interesują się nie tylko tym, co mają na własnym talerzu****.

charakterystyczne pudełka zaczynają pojawiać się również i u nas...
zdj. pochodzi z tej strony


I jeszcze garść wiadomości z tej książki, które mnie zaskoczyły:
- w Stanach Zjednoczonych jest dwa razy więcej chińskich restauracji niż MacDonaldów;
- chińskie ciasteczka z wróżbą są tak naprawdę pochodzenia japońskiego; Chińczycy po prostu lepiej je rozreklamowali. Wróżby muszą być wyłącznie pozytywne (inaczej klienci się buntują, mogą nawet nie chcieć zapłacić za posiłek!);
- najchętniej odwiedzanymi restauracjami w szabas, są oczywiście chińskie restauracje. Chińskie ale koszerne.

The Fortune Cookie Chronicles: Adventures in the World of Chinese Food
Jennifer 8 Lee
Wydawnictwo Twelve, 2008


*Chińczycy zaczęli je masowo produkować w czasie II wojny światowej i tuż po, kiedy większość Japończyków siedziała w Stanach w obozach, jako potencjalny „wewnętrzny wróg”.
** M.in. Kurczak generała Tso i in., bez których nie może się obejść menu żadnej chińskiej knajpy w Stanach.
*** Mam nieodparte wrażenie, że to samo dotyczy prawdziwej włoskiej pizzy.
**** Aż zamarzyła mi się analiza polskiej "chińszczyzny" (głównie z barów wietnamskich - to jest przecież kopalnia wiedzy na temat naszego stosunku do Azji, migracji, kuchni, a także na temat 20 lat wolnej Polski ;)).

Zobacz także

0 komentarze

LinkWithin

Flickr

Created with flickr badge.