rozkosze stołu i fabryka czekolady

9.12.13

Nie będę ukrywać: mam słabość do czekolady. Być może to efekt belgijskiego okresu w moim życiu (kiedy twierdziłam, że ten kraj ma do zaoferowania jedynie piwo i czekoladę - taki to już był głupi wiek), być może wrodzonych skłonności... Faktem jest, że gdy usłyszałam o możliwości załapania się na wizytę w fabryce czekolady, nie zastanawiałam się ani chwili.
Nic dziwnego więc, że z niecierpliwością wyglądałam zaproszenia (po cichu marząc, że będzie to coś w stylu złotego biletu Willego Wonky ;)), aż wreszcie nadszedł ten dzień - do mych drzwi zawitał kurier z paką słodyczy i zaproszeniem w postaci ogromnego Torcika Wedlowskiego. I tak odwiedziny w fabryce Wedla stały się rzeczywistością.


W ostatni piątek, nie bacząc na szalejącego Ksawerego, udałam się na Pragę. Pierwszy raz byłam w okolicy fabryki Wedla, więc zaskoczył mnie wszechogarniający zapach czekolady unoszący się nad okolicą. Gdy już wszyscy uczestnicy warsztatów się zebrali, dyrektor zarządzający pan Witold Ziobrowski opowiedział w skrócie historię firmy, a następnie przebraliśmy się w ochronne stroje i ruszyliśmy na zwiedzanie dwóch linii produkcyjnych: czekolad nadziewanych i legendarnego Ptasiego Mleczka. Oompa Loompa tutaj się nie uświadczy, przeważa stal i sprawne roboty, ale trochę magii w tym niewątpliwie jest, gdy z masy piankowej formują się idealnie takie same Ptasie Mleczka.




Następnie zostaliśmy oddani pod opiekę Maestra Czekolady pana Janusza Profusa i pani Joanny Profus, pod których czujnym okiem zajęliśmy się radosną twórczością manualną, czyli ozdabianiem własnych torcików oraz czekoladowych bombek. Wszystko przebiegało w miłej atmosferze i wśród interesujących rozmów. Najzabawniejsze jednak jest to, że przez cały ten czas nie zjadłam ani kawałka czekolady (nie to, żeby nie było okazji, po prostu jakoś tak wyszło), a na koniec czułam się wręcz zasłodzona. Chyba nie mogłabym pracować w fabryce czekolady, a trochę szkoda...



 


Na koniec Maestro opowiedział nam jeszcze trochę o najnowszym dziele Pracowni Rarytasów (gdzie przygotowuje się specjalne, czekoladowe dzieła sztuki), czyli o czekoladowym świątecznym pokoju w witrynie Wedla od ul. Zamojskiego. Kompozycja - w jej skład wchodzi dwumetrowa choinka, jeżdżący pociąg, wór zabawek, stół, krzesło, ściany, a nawet obrazy przedstawiające Karola, Emila i Jana Wedel itd- została stworzona z  850 kg czekolady i moje zdjęcia niestety nie oddają jej uroku. Zachęcam, żebyście sami poszli ją obejrzeć...
 



Zobacz także

4 komentarze

  1. też mam pociąg do czekolady, szczególnie tej wedlowskiej :)) Super wycieczka, świetne atrakcje i gadżety. Zazdroszczę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. a la Gosia, jest to raj dla czekoladoholików ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdybym znalazła się w takim miejscu to ciężko byłoby mnie powstrzymać przed zjedzeniem tylu łakoci. Jak na razie korzystam sobie z porad i przepisów od https://wkuchnizwedlem.wedel.pl i robię wszystko to co można zrobić przy wykorzystaniu czekolady. Dziś zabieram się za naleśniki z czekoladą.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Flickr

Created with flickr badge.