Owoce w tym roku słabiutko obrodziły, czereśnie prawie mnie ominęły, wiśnie były przez sekundę, papierówki ponoć wymarzły... jakoś tak smutno. Na szczęście są jeszcze pomidory, które kocham i mogłabym jeść jak jabłka. I choć słońca w tym roku nie miały bardzo dużo, to kuszą swoją soczystością i słodyczą. Specjalnie dla nich jeżdżę na falenicki targ, bo u Pana Ziółko wybór pomidorów jest zawsze...
ziti chickpeas with sausage and kale
4 tygodnie temu