10 lat Rozkoszy Stołu!
14.5.18
No cześć! 11 maja stuknęło Rozkoszom Stołu dziesięć latek (a tak naprawdę więcej, ale o tym później). Taka okoliczność aż prosi się o tort, ale jako że z tortami nigdy mi nie było po drodze (nie to co z tartami ;)) zamówiłam sobie okolicznościowe cudo w niezawodnej pracowni Przed szóstą rano i tenże tort (przepyszny! cytrynowo-porzeczkowy w smaku i z moimi ukochanymi konwaliami z wierzchu) będzie ilustrował dzisiejszy wpis wspominkowy.
Nie wiem gdzie to dziesięć lat się podziało. A prawdę powiedziawszy to trzynaście... Tak, czas powiedzieć to głośno: jestem blogowym dinozaurem! Pierwsze Rozkosze Stołu hulały sobie na platformie eblog.pl od 2005 roku (o czym wspominam w notce założycielskiej), ale ich serwery miały tendencję do awarii, więc w końcu przerzuciłam się na blogspota i do dziś jestem mu wierna. W tym czasie popełniłam 697 wpisów, czyli prawie 70 rocznie, choć oczywiście bywały lepsze i gorsze lata (najlepszy był 2013 z aż 108 notkami).
Gdy zaczynałam prowadzić swój wirtualny notatnik była to modna nowinka i prawie każdy jakiegoś bloga krócej lub dłużej miał. Jako studentka pozostawiona sama na gospodarce, stawiałam pierwsze kroki w samodzielnym gotowaniu, a że to lubiłam i szło mi nieźle, blog kulinarny jakoś tak wyszedł naturalnie. Jeśli zerkniecie do archiwum Rozkoszy zobaczycie wiele prostych, studenckich przepisów okraszonych nieostrymi i/lub oświetlonymi lampą błyskową zdjęciami. Do niektórych wracam i dziś, np do makaronu ze szparagami i szynką, czasem nawet uda mi się uaktualnić fotkę ;)
Lata mijały, ja się wprawiałam w blogowaniu. Zrezygnowałam z recenzji knajp, a za to lubię pisać o podróżniczych przygodach (ostatnia notka o kreteńskich tawernach łączy oba tematy). Napisałam trochę recenzji różnych ciekawych książek, ale najważniejszą okazała się dla mnie książka o głodzie. Parę raz zdarzyło mi się być na jakichś warsztatach czy kulinarnych eventach, choć pewnie mniej niż mogłabym, gdybym się bardziej przyłożyła. Zdecydowanie poprawiłam swój warsztat fotograficzny, fotografia właściwie stała się moją drugą pasją (a czasem mam wrażenie, że staje się pierwszą, moje zupełnie nie kulinarne zdjęcia można oglądać np tu). Nie zarobiłam na blogu ani złotówki, ale parę razy dostałam gratisy i było to miłe (wśród gratisów rządziły makarony i czekolada). Raz zrobiłam konkurs z wydawnictwem Helion i był to chyba wpis z największą ilością komentarzy ;)
Żeby Was nie zamęczać opowieściami na koniec jeszcze trochę nikomu niepotrzebnych danych w krótkich punktach:
- najtłumniej odwiedzany miesiąc to zawsze grudzień - w 2016 roku Rozkosze Stołu na fali świątecznych przygotowań zostały odwiedzone 27 712 razy, w zeszłym roku było nieco gorzej - 26 413
- najbardziej popularne wpisy to: zapiekanka ziemniaczana (27 639 wyświetleń), pieczeń z dzika (23 220 wyświetleń), królik w śmietanie (15 161), ale królika mocno goni ośmiornica z grilla (14 829)
- natomiast najczęściej trafiacie do mnie po słowach: cytrynówka, tarta z owocami, zupa szparagowa, nalewka z pomarańczy i kawy, tarta malinowa (na szczęście "rozkosze stołu" też są w pierwszej dziesiątce ;))
- poza Polską Rozkosze Stołu mają najwięcej czytelników w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Stanach Zjednoczonych, Rosji, Francji, Irlandii, Holandii, Hiszpanii i na Ukrainie :)
- no i na koniec może słowo wyjaśnienia skąd nazwa bloga się wzięła - inspiracją była niewielka książeczka Fizjologia smaku albo medytacje o gastronomii doskonałej Anthelme'a Brillat-Savarina, gdzie wiele o rozkoszach stołu jest pięknie napisane. A to chyba najbardziej rozpoznawalny cytat z autora: „Rozkosze stołu są przywilejem każdego wieku, każdej kondycji, każdego kraju, każdego dnia; mogą być w zgodzie z wszelką przyjemnością i one na ostatek są nam pociechą po utracie innych”.
Co dalej? W 2018 roku blogi stają się powoli przeżytkiem - mam wrażenie, że wszyscy mówią: profesjonalizuj się albo giń. Jeśli nie prowadzisz kanału na youtubie, nie masz kont na wszystkich social mediach i nie podjęłaś współpracy z jedną z licznych platformą łączących blogerów i firmy, to w zasadzie nie istniejesz. Ale do tej pory blog daje mi dużo radości, inspiracji do gotowania, mobilizuje do robienia nowych rzeczy i rozwijania się, więc pewnie będzie sobie dalej działał, dla rodziny i znajomych królika oraz dla tych z Was, którzy czasem z przypadku a czasem z zaufaniem wpadają tu po nowe przepisy.
0 komentarze