...i z powrotem
19.10.10Wróciliśmy.
W sumie to już z tydzień temu, ale wir codzienności mnie wciągnął niczym ruchome piaski. Było świetnie, kto śledził sinonotes, ten wie. Jeszcze jakieś notki ogólno-wrażeniowe mamy w planach, ale jak to wyjdzie - zobaczymy.
O jedzeniu też postaram się napisać - choćby jakieś niewielkie podsumowanie. A na razie na zachętę obrazki dwa:
2 komentarze
Makaronik przemawia do mnie troszkę bardziej, ale za to pierwsze zdjęcie bardzo podoba mi się pod względem fotograficznym...bądź tu człowieku mądry :P
OdpowiedzUsuńŁadne zdjęcia same wychodzą kiedy robi się je bez pośpiechu, stresu i w dziennym świetle. Niestety na co dzień nie mam tak sprzyjających okoliczności ;)
OdpowiedzUsuńA obie potrawy były przepyszne (ten makaronik też jest z owocami morza, głównie kalmarami).