dinner in the sky - relacja z podniebnego lunchu

5.9.16

Witajcie po urlopowej przerwie! Szykuję dla Was aż dwie londyńskie notki, ale w międzyczasie trafiłam na niezwykłe wydarzenie i muszę się podzielić wrażeniami. Dzięki pewnej dozie szczęścia oraz portalowi Warszawa Nasze Miasto miałam okazję wznieść się na wysokość prawie 50 metrów, zjeść posiłek przygotowany przez Piotra Chylareckiego i jego ekipę oraz porobić trochę zdjęć Warszawy z lotu ptaka. 


Dinner in the sky to rozrywka wymyślona przez Belgów równo dziesięć lat temu. Od tego czasu podniebnych rozkoszy mogli zażywać mieszkańcy czterdziestu pięciu krajów na całym świecie. I wcale nie trzeba się ograniczać do obiadu, bo w ofercie są śniadania, kolacje czy wieczorne koktajle. Polska platforma prowadzona przez agencję Total Events oferuje również opcję zorganizowania szkolenia czy spotkania integracyjnego w powietrzu, zatem "the sky's the limit" ;).




Nasz wjazd trwał około 30 minut i było to wystarczająco dużo czasu by nasycić oczy widokami (o tym trochę później), porobić zdjęcia i zjeść przygotowany poczęstunek, na który składała się pierś kaczki z buraczkami i kozim serem na sałacie oraz pianka czekoladowa z kozim serem, miodem i śliwkami. Na platformie możliwości gotowania są oczywiście ograniczone i większość rzeczy jest wcześniej, przynajmniej częściowo przygotowana, ale już taką kaczkę grillowano na naszych oczach (jeśli ktoś siedział wystarczająco blisko ;)). Jeśli wykupicie sobie podniebny obiad, to oczywiście będzie on trwał dłużej, a menu będzie bardziej rozbudowane.






Jeśli chodzi o widoki, to mam małe zastrzeżenie. Oczywiście, oglądanie Warszawy z takiej perspektywy jest fajne i niecodzienne. Ale przejrzałam nieco zdjęć z innych miast (zagranicznych, ale też polskich) i wydaje mi się, że można by w Warszawie znaleźć odpowiednio duży plac, z którego widoki byłyby nieporównywalnie piękniejsze (zamiast reklamowej sieczki i wielkiego parkingu ;)). Do głowy przychodzi mi na przykład Plac Zamkowy... poddaję to jako pomysł do rozważenia na przyszłość. A gdybym sama się wybierała na takie wydarzenie jeszcze raz (bo czemu nie, w innym miejscu, bardzo chętnie), to wybrałabym się tak, żeby trafić na zachód słońca - taki posiłek musi być magiczny :).

Poniżej macie jeszcze trochę zdjęć z ziemi i powierza.





 


Zobacz także

0 komentarze

LinkWithin

Flickr

Created with flickr badge.