podsumowanie 2011
4.1.12Podsumowanie będzie w obrazku, bo ponoć jeden zastępuje tysiąc słów, a ja oszczędna jestem ;)
No dobra, kilka słów dodam od siebie... Ciężko tak wybrać najlepsze z najlepszych (wszak kiepskich potraw Wam nie serwuję), no ale coś wybrać trzeba było, więc wybrałam moje ulubione (oraz fotogeniczne). Więc w styczniu było jednogarnkowe niebo, a w lutym ciasto dla odważnych (koniecznie muszę je zimą zrobić ponownie!). Wiosnę zaczynałam z makaronem na sposób azjatycki, a w okolicy Wielkanocy raczyłam się drożdżówkami z serem (moje ulubione!) - nie zdążyłam o nich napisać, cóż następnym razem ;). Maj - znowu małe oszustwo - przepisu na tartaletki z rabarbarem szukajcie tutaj. Czerwiec - końcówka szparagów, a lipiec - to wielkie odkrycie w postaci Pana Ziółko i jego fantastycznych warzyw. W sierpniu dalej żywiłam się głownie warzywami Pana Ziółko i wtedy powstał genialny sos paprykowy (choć przepis trafił na bloga dopiero we wrześniu). We wrześniu przeszłam na sycącą zupę z soczewicy, coby się pokrzepić po dżdżystym lecie. Październik mijał mi słodko, a rozpoczęłam go ciastem ze śliwkami. W listopadzie obijałam się blogowo i w tajemnicy robiłam czekoladowe muffinki z kandyzowanym imbirem. Grudzień to oczywiście pierniczki, które zawsze robię tak samo .
Dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądają. Mam nadzieję, że w tym roku uda mi się więcej gotować i lepiej fotografować, no i częściej pisać ;)
0 komentarze